czwartek, 16 lutego 2017

Hello Bitches - Rozdział 7

"Nie ma nawet takiej opcji"


05.09.2013r



*Erika*


Następnego dnia, równo kwadrans przed wyjściem do szkoły, wzięłam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, a następnie zeszłam po schodach na parter. Weszłam do kuchni i rozpoczęłam przygotowywanie herbaty. Wybrałam żurawinową... tak na osłodę życia. W pomieszczeniu zastałam Ericka, który rozmawiał przez telefon. Obok niego stał pusty talerz i parujący jeszcze kubek. Aby nie przeszkadzać bratu, postanowiłam szybko się uwinąć i przejść do salonu. Nie minęło kilkanaście sekund, a czajnik ponownie doprowadził wodę do wrzenia. Zalałam herbatę, po czym z parującym kubkiem w ręce udałam się do salonu. Na odchodne usłyszałam jedynie coś w stylu ''pewnie się ucieszy'', wypowiedziane przez mojego brata do słuchawki. Usiadłam na sofie i wyjęłam z kieszeni telefon. Jako, że w internecie nie było nic ciekawego, włączyłam telewizor na byle jaką stację. Przecież nie było sensu szukać czegoś specjalnie na pięć minut oglądania. Zapatrzyłam się w jakąś komedię i powoli popijałam gorący napój. Kilka minut później mój poranny relaks został przerwany przez dźwięk klaksonu auta dobiegający z zewnątrz. Po chwili usłyszałam z kuchni krzyk Ericka:
 - Eri! Wychodzimy! 
Już chciałam jakoś zareagować na ten beznadziejny skrót mojego imienia, ale po co psuć sobie początek weekendu? Zebrałam rzeczy i poszłam sprawdzić, co ciekawego odprawia się przed naszym domem. Zakluczyłam za bratem drzwi i spojrzałam na ulicę. Przed naszym domem stało granatowe Audi S5 Sportback. Model auta był mi dobrze znany, ponieważ w Irlandii ojciec Daniela jeździł takim samym, tylko w oryginalnej, czerwonej wersji. W samochodzie siedziały trzy osoby. Miejsce kierowcy było zajmowane przez Tony'ego, pasażera przez... Mikela, a na tylnym siedzeniu siedział Brad. Mike otworzył okno, wychylił głowę i powiedział: 
- Wsiadajcie!
- Dawaj Eri - brat machnął na mnie ręką, nawet nie patrząc do tylu, po czym wsiadł do samochodu. 
- Primo nie mow do mnie Eri - powiedziałam głośno. Cała czwórka spojrzała na mnie - Secundo nie wsiądę z ... - mówiąc to spojrzałam na Mikela - ... z nimi do jednego auta, po prostu nie ma opcji - powiedziałam stanowczo. - Więc miłej przejażdżki życzę moi drodzy i do zobaczenia w szkole - po wypowiedzeniu tych słów ruszyłam w stronę szkoły pieszo. Za sobą usłyszałam jedynie trzaskanie drzwiami i dźwięk odjeżdżającego auta. 
- Erika czekaj - no nie wierzę, kto po mojej wypowiedzi postanowił się do mnie przyczepić? Mieli być urażeni czy coś w tym stylu... - Mamy dużo czasu, nie musimy się tak spieszyć. Stanęłam i spojrzałam na Mike'a, który właśnie dorównał mi kroku.
- Jacy my? Jestem ja, moje słuchawki - mówiąc to wyciągnęłam z kieszeni bluzy gniazdo poplątanych kabelków - i moja droga do szkoły. Więc łaskawie się... - zawahałam się - Boże, po prostu idź - westchnęłam i ruszyłam w drogę. 
Moje słuchawki były tak poplątane, że w połączeniu z moim złym humorem najpewniej wylądowałyby w śmietniku, więc odpuściłam sobie próbę ich rozplątywania i szłam w ciszy.
Kilka minut później przed ostatnim zakrętem do szkoły, Mike najpierw przyspieszył, po czym zaszedł mi drogę, co spowodowało, że prawie na niego wpadłam.
- Ugh, nie umiesz chodzić czy co? - zapytałam chłopaka, zatrzymując się.
- Nie, ja po prostu... - wyglądał na zmieszanego. - Chciałem ogólnie spytać...
W momencie, gdy chłopak miał już coś powiedzieć, zadzwonił mój telefon. Gdy zobaczyłam na wyświetlaczy imię Evy, zastanowiłam się przez ułamek sekundy, czy aby na pewno nie oddzwonić później i wysłuchać wpierw tego, co chłopak miał do powiedzenia, ale nie chciałam dłużej przeciągać struny u przyjaciół.
- Przepraszam Mikey, muszę to odebrać - powiedziałam, po czym wyminęłam chłopaka, na twarzy którego malował się w tej chwili smutek i rozczarowanie. 

  
Odebrałam połączenie i przyłożyłam telefon do ucha:
- Halo?
- Nie ''halo''... raczej... dobra, nieważne, nie wyszło mi, ale słuchaj, uśmiechnij się, bo dzisiaj... idziemy na imprezę! - krzyknęła Eva.
- Dzisiaj nie ma takiej opcji - odpowiedziałam z powagą. Muszę czekać w domu na koleżankę mojej mamy. 
- Nie żartuj sobie, to nasza ostatnia impreza w Sacramento, urządzają ją nasi koledzy w Starlite! - zachęciła Eva.
- Naprawdę dzisiaj nie mogę - powiedziałam.
- Zlewasz nas od kiedy tutaj przyjechaliśmy - stwierdziła Eva - jedna impreza i damy tobie spokój do końca twojego szarego życia.
- Nie... - powiedziałam, po czym dodałam po chwili: - zastanowię się jeszcze, ok? - zapytałam dziewczyny. 
W planach miałam oczywiście nie oddzwaniać, a najlepiej wyłączyć telefon na cały wieczór.
- Ok, zadzwonię godzinę przed imprezą - powiedziała dziewczyna, po czym się rozłączyła.
Na telefonie zobaczyłam, że mama próbowała do mnie zadzwonić podczas rozmowy z Evą, więc czym prędzej oddzwoniłam.
- Erika! Słuchaj, przed chwilą zabrałam z domu swoje rzeczy, muszę pilnie wyjechać do Carson na trzy dni - powiedziała w pośpiechu mama. - Plany co do wieczoru się nie zmieniają. Muszę kończyć, pa - zakończyła, a w słuchawce roznosił się tylko dźwięk zakończonego połączenia. 
Schowałam telefon do kieszeni i powiedziałam pod nosem:
- Jestem w dupie
- Coś się stało? - zapytał Mike. Wzdrygnęłam się, kompletnie zapomniałam, że chłopak cały czas idzie obok. 
- Tak... znaczy nie! Zresztą nieważne, nie powinno ciebie to obchodzić - powiedziałam.
Wiedziałam, że jestem no fair w stosunku od chłopaka, w końcu nic mi nie zrobił, a ja traktuję go tak okropnie. 
- Muszę iść na imprezę, inaczej starzy znajomi nie dadzą mi spokoju, ale zrobię to za cenę tego, że nie wykonam czegoś, o co mama mnie prosiła - przyznałam, po czym spojrzałam na chłopaka. - Tylko nikomu nie mów, bo po weekendzie nie dasz rady wstać z łóżka... bez podtekstów.
- To jeszcze nie jest duży problem... Ty nie dasz rady? Erika Simmons? Kto by jej nie znał, ten by ją kupił! - powiedział pokrzepiająco Mike. - A teraz uśmiech... już!
- Przestań... - zaśmiałam się. - To poważna sprawa.


- Ale nie na tyle poważna, żebyś się do mnie ładnie nie uśmiechnęła. O, widzisz, o to właśnie chodziło, super! - powiedział Mikel. 
- Nie bajeruj, Miki - powiedziałam, po czym weszłam do szkoły. 
- Spadaj, Eri - krzyknął chłopak za mną.

***
16:10

Równo godzinę po powrocie do domu wyszłam z pokoju i udałam się do Ericka. Weszłam do pomieszczenia i zastałam brata, grającego w jakąś grę. Chłopak spojrzał na mnie i powrócił do grania, pytając:
- Co jest?
- Jest sprawa, na dole położyłam dokumenty, które musisz dać pani Camille, kiedy tutaj przyjedzie, a mama wróci w niedzielę w nocy lub w poniedziałek rano - powiedziałam.
- A ty co, wychodzisz gdzieś? - zapytał Erick, mierząc mnie spojrzeniem.
Fakt, na tą przeklętą imprezę w Starlite byłam już gotowa, pół godziny temu dzwoniła Eva z pytaniem, czy przyjdę sama czy mają mnie porwać. Ostatecznie postanowiłam przyjść, wierząc w obietnicę przyjaciół, że potem się po prostu odczepią. Ubrałam skórzaną sukienkę z koronkowymi rękawami i dekoltem, rajstopy ze wzorem oraz czarne szpilki na platformie.
- Tak, ogólnie to ja miałam to zrobić, ale muszę wyjść, zajmiesz się tym? - zapytałam z nadzieją.
- Za dwadzieścia - powiedział Erick.
- Zaraz przyniosę zdzierco, ale nic nie mów rodzicom - powiedziałam, ruszając do wyjścia.
- Moje milczenie za drugie tyle - przewróciłam oczami i opuściłam pokój. 
Z portfela wyjęłam banknot o nominale pięćdziesiąt dolarów i wróciłam do pokoju brata. 
- Dziękuję, mój ty bankomacie, jak zadzwoni do drzwi to wszystko zrobię - zapewnił Erick.
Pokazałam bratu palec uprzejmości, po czym opuściłam ponownie pomieszczenie.

Umówiłam się z przyjaciółmi, że zadzwonię do nich, gdy będę niedaleko klubu, więc wyszłam z domu, po czym ruszyłam powoli w stronę przystanku autobusowego na Jefferson Boulevard.

***

*Erick*

Po wyjściu siostry z domu, chwyciłem telefon i wybrałem konwersację z Mikelem. Napisałem wiadomość o treści: ''Gdzie ci się udało wyrwać Erikę?'' i powróciłem do gry, czekając na odpowiedź. 
Po kilku minutach Mike odpisał ''Na kolację''.

_____________________________________________________________________

O co tu chodzi? Ktoś się domyśla? Propo w komciach :>

2 komentarze:

  1. Obstawiam, że nasi panowie założyli się o to, że Mike poderwie Erikę. I Mikey teraz cwaniakuje, ha.

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku! Dodając komentarz pamiętaj, że to, w jaki sposób się wyrażasz, jest Twoją wizytówką! :)