niedziela, 12 lutego 2017

Hello Bitches - Rozdział 5

"Gdzie byłeś wczoraj?"

03.09.2013r


*Erika*


Następnego dnia wyszliśmy z Erickiem z domu razem. Brat spytał mnie, dlaczego się spóźniłam.
- To nieistotne, Erick - odpowiedziałam. - Ty lepiej mi powiedz, dlaczego siedziałeś na historii i innych lekcjach z jednym z tych chłopaków od Tony'ego?
- No i co z tego, że siedziałem? - zapytał.
- Tony nie wydaje się być ciekawym towarzystwem - przyznałam.
- Jest fajny, to, że ciebie zdenerwował na rozpoczęciu roku to nie moja wina... A poza tym Mikel się z nim zadaje, a z tego co widziałem, to spóźniłaś się z jego powodu.
- Nie wyobrażaj sobie za dużo, nie mogłam znaleźć sali, a on napatoczył się po drodze - skłamałam. Mój brat lubi sobie dodawać różne rzeczy, więc jakby się dowiedział, że gadałam z Mike'em to by zaczął gadać, o paleniu to w ogóle nie wspomnę. - Powiedz mi lepiej gdzie byłeś po szkole.
- Brad pokazał mi fajne rampy zrobione w jakimś opuszczonym parkingu podziemnym. Włączyliśmy sobie muzykę i pojeździłem trochę na jego desce, ale potem weszła ta blondynka z naszej klasy, Mike uciekł i już się skończyła zabawa - powiedział na jednym wydechu.
- Mike uciekł przed Kerrelyn? - zapytałam kpiąco. 
- No tak, on jej nie znosi - odpowiedział. Zaciekawiło mnie to, ich relacja wyglądała interesująco.
- Dobra, nieważne, obyś tylko nie wpadł w złe towarzystwo - zakończyłam, przyspieszając kroku.
Erick tylko westchnął i dorównał mi.
- Tam nie przychodzi nikt oprócz chłopaków i tych denerwujących lasek, więc spoko - powiedział. 
Zaciekawił mnie fakt, że Mike nie lubił Kerrelyn, przecież ostatnio byli razem w centrum handlowym i dobrze się bawili. Po drodze do szkoły oboje z Erickiem zatrzymaliśmy się w budce z kawą. 
- Proszę, latte dla pani - powiedział młody pracownik, podając mi kubek.
- Skąd pan wiedział? - zapytałam sprzedawcę.
- Drugi raz już pani kupuje - stwierdził. - Umiem poznać gusta klientów - dodał.
- To poproszę macchiato - uśmiechnęłam się półgębkiem, a chłopakowi zrzedła mina - Żartuję przecież - dodałam, po czym podałam sprzedawcy banknot. 
- Nie widać po pani... - westchnął z ulgą sprzedawca.
Erick kupił sobie to samo, i razem ruszyliśmy w kierunku szkoły.

W dniu dzisiejszym przedostatnią lekcją była historia. Na początku lekcji profesor Hayes zebrał nasze wypracowania i oznajmił, że osoby, które zdobędą najwyższą ocenę, będą mogły wziąć udział w międzyszkolnej olimpiadzie historycznej. Po tym ogłoszeniu zaczął kontynuację tematu o cesarzach rzymskich.
Kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę, cała klasa czym prędzej zebrała się do wyjścia. Jedynie Kerrelyn włóczyła się, najpewniej zamartwiając się, gdzie jest jej ukochany Mikel.
Naprawdę nie chciałabym się dowiedzieć, co się dzieje w głowie tej dziewczyny, ale widziałam od razu, że już dawno straciła resztki godności jako kobieta. 

Ku zdziwieniu całej klasy, na początku ostatniej lekcji, godziny z wychowawcą, do klasy wszedł Mike. Podał nauczycielce jakiś kwitek i udał się na koniec klasy, kierując się w moją stronę. 
- Tęskniłaś? - zapytał, zajmując miejsce obok. 
- Durne pytanie - stwierdziłam. Mike spojrzał na mnie pytająco. - Jasne, że nie - dodałam.
- Jak chcesz, ja wiem swoje - odpowiedział.
Wywróciłam oczami i spojrzałam na wychowawczynię, która właśnie zaczęła rozdawać każdemu po kolei jakieś kartki. Kiedy ja dostałam moją, zauważyłam, że jest to jakaś ankieta.
- Klaso, zaznaczcie proszę na ankiecie zawody, jakimi bylibyście zainteresowani w przyszłości. Szkoła chce wiedzieć, jakie warsztaty powinni zorganizować. Reszta lekcji jest wasza - zakończyła.
Zaznaczyłam trzy byle jakie odpowiedzi, nie patrząc nawet na ich treść.
- Kucharz, sprzątaczka i terapeutka? - zdziwił się Mike. - Ale ty masz rozbieżność.
Prychnęłam i spojrzałam na kartkę chłopaka. 
- Masażysta, trener personalny lub model? Też się nie masz czym pochwalić - powiedziałam, nie patrząc na blondyna. 
- Uśmiechniesz się kiedyś? - zapytał.
Spojrzałam na niego, po czym odpowiedziałam:


- Nie - odpowiedziałam.
- Kiedyś to potrafiłaś - powiedział.
- Zgubiłam szminkę - powiedziałam, natychmiastowo zmieniając temat. Co on sobie myśli? Że będzie dla mnie miły przez tydzień i się mu pokłonię czy co?
- Golden Rose 20? - zapytał.
- Znasz się na szminkach? - zapytałam z kpiną, w dalszym ciągu nie patrząc na chłopaka.
- Nie, znalazłem taką wczoraj na ławce przed szkołą - odpowiedział.
W tym samym czasie zadzwonił dzwonek, a Mike podniósł z podłogi plecak i zerwał się do wyjścia.
- Fajnie wiedzieć - mruknęłam pod nosem, powoli zbierając swoje rzeczy. Wychodząc z klasy zauważyłam, że Mike'a dogoniła Kerrelyn i rozmawiali... A raczej blondynka rozmawiała, ponieważ chłopak wyglądał na zmęczonego tą sytuacją. 
"I dobrze mu tak" - pomyślałam, po czym udałam się w kierunku szafek. Schowałam książki do szafki, ponieważ dzisiaj nie było nic zadane i wyszłam przed szkołę w celu znalezienia mojego brata.
Nigdzie go nie było, więc wykręciłam jego numer w telefonie i zadzwoniłam. Trzy, pięć, siedem sygnałów i połączenie zostało przerwane. Jako, że nie odbierał, napisałam wiadomość do Mikela: "Jak mi zepsujecie brata to możecie się nie pokazywać w tej szkole", a następnie włożyłam telefon do torebki i ruszyłam w drogę do domu. 

***
15:57

W domu zaparzyłam sobie herbatę i usiadłam przy stole. Weszłam na Facebook'a i zobaczyłam dwa powiadomienia o wiadomościach. Pierwsza była od Mikela i brzmiała: "Nie martw się, u góry jest biuro moich rodziców, poprosiłem, aby udostępnili mi parking na czas znalezienia sposobu na jego zagospodarowanie''. Jakby mnie to dużo obchodziło, ma mi tylko nie wciągnąć brata w złe towarzystwo. Druga wiadomość była wysłana zaledwie kilka minut temu. Daniel, mój przyjaciel z Irlandii wysłał mi wiadomość o treści "Cześć kochanie ty nasze, chciałbym ciebie poinformować, że lecimy właśnie samolotem do CC aby ciebie odwiedzić, ferie czas zacząć!''. Spojrzałam na ekran telefonu z niedowierzaniem. Nie wiedziałam jeszcze, co oznacza końcówka ''-my'', ale w każdym razie zdawałam sobie sprawę, że przyjazd Daniela nie wróży nic dobrego. Po jego towarzystwie został mi tylko beznadziejny nałóg i totalna zmiana charakteru, nie chciałabym wracać do tego w nowym życiu w Sacramento.

Godzinę później odłożyłam na stertę makulatury ostatni dyplom i rozpoczęłam rozpakowywanie drobnych rzeczy do powieszenia na ścianę. Nad biurkiem miałam do dyspozycji trzy miejsca na coś do zawieszenia, więc wybrałam krzyż celtycki oraz dwie triquetry po bokach, nad łóżkiem powiesiłam ramkę z cytatem napisanym czarną czcionką na białym tle ''Nie ma prawdy abstrakcyjnej, prawda jest zawsze konkretna''. 
Było już dość późno, więc resztę postanowiłam odłożyć na weekend. Usiadłam w fotelu i z półki zdjęłam ''Grę anioła'' Zafóna. 


***
21:52

Mimo, że książka była prawie cała przeczytana, czułam się jakbym nigdy jej nie otworzyła. Dzisiejszego wieczoru do głowy nie wchodziło mi nic, a wypełniała ją plątanina myśli i obawa przed kłopotami związanymi z przyjazdem przyjaciół. 
Odłożyłam książkę, po czym położyłam się spać.

___________________________________________________________________________

Chyba jeszcze nigdy nie napisałem tyle rozdziałów w tak krótkim czasie ;) Nie ma to jak dobra motywacja ^^

2 komentarze:

  1. "Powiedz mi lepiej gdzie byłeś po szkole." przecinek przed gdzie.
    Fajny rozdział, ale mało się dzieje. Lecę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że tylko ten błąd :) Co za dużo to nie zdrowo, nie chcę przedobrzyć jak w poprzednich :/

      Usuń

Drogi czytelniku! Dodając komentarz pamiętaj, że to, w jaki sposób się wyrażasz, jest Twoją wizytówką! :)