sobota, 11 lutego 2017

Hello Bitches - Rozdział 4

"Ciasteczko?''

02.09.2013r


*Erika*


Następnego dnia obudziłam się o szóstej nad ranem. Jako, że potrzebowałam chwilę na rozbudzenie, chwyciłam z półki nocnej telefon, aby sprawdzić dzisiejszy plan lekcji. Weszłam na stronę internetową szkoły. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to zaproszenie dla pierwszoklasistów od szkolnych kół zainteresowań. Klub ''Życie w czystości"? ''Koło życia z Jezusem''? To żarty, prawda? Zamiast zrobić koło wyrównawcze z matematyki, to nie, oni wolą zorganizować klub dla wielbicieli Jezusa. Ciekawe, gdzie odbywają się zebrania takiego elitarnego stowarzyszenia, w kaplicy przycmentarnej? Śmiechu warte. A i tak żaden z nich nie będzie umiał podać okresu narodzin Chrystusa, i na pytanie odpowiedzą, że w grudniu! Przewinęłam stronę w dół, aby zobaczyć post z planem lekcji na obecny rok szkolny i czym prędzej zrobiłam zrzut ekranu. Dzisiejsze zajęcia zapowiadały się wyśmienicie, trzy godziny historii, okienko, a następnie dwie godziny SS, matematyka i do domu! Nie będzie aż tak źle, przynajmniej na początek tygodnia nie zwalają na nas wszystkiego od razu. Odłożyłam telefon na półkę i wstałam z łóżka. Dzisiaj postanowiłam ubrać czarne leginsy, ciemną tunikę, a na wszystko zarzucić szaro-granatową bluzę. 
W szkole są szafki, więc zeszyt i książki włożyłam do mniejszej torby. Na miejscu ją opróżnię. Wyszłam z pokoju i weszłam z rzeczami i kosmetyczką do łazienki.

Jako, że zabrakło mi czasu na zajęcie się oczami, nałożyłam jedynie blady cień na powieki, a oczy podkreśliłam czarną kredką. Nałożyłam jeszcze tusz do rzęs i byłam gotowa. Na koniec usta pomalowałam ulubioną matową szminką Golden Rose 20.

 Wiem, że i tak pewnie czegoś nie opisałem, ale niech zostanie jak jest :P

Po porannym ogarnięciu udałam się do kuchni. Na śniadanie zjadłam miskę płatków owsianych z mlekiem oraz wypiłam kawę. Po posiłku udałam się na górę w celu zapytania, czy Erick idzie ze mną. Na drzwiach pokoju mojego brata wisiała kartka, której wcześniej nie zauważyłam. Napisana była na niej wiadomość od Ericka: ''Nie, nie zaspałem. Wyszedłem wcześniej, aby ogarnąć gdzie co jest i powtórzyć słówka na norweski''.
Zaśmiałam się i napisałam do brata wiadomość SMS: ''Z kim Cię podmienili? Pytam poważnie'', a następnie poszłam do pokoju po klucze od domu i torebkę, a następnie wróciłam na parter. W przedpokoju założyłam czarne botki na szpilce, po czym opuściłam dom.

Do szkoły dotarłam kwadrans przed rozpoczęciem lekcji, więc postanowiłam zapewnić sobie chwilę relaksu przed trzygodzinnym przyswajaniem dat historycznych. Usiadłam na jednej z ławek, które były usytuowane przy ogrodzeniu budynku szkoły i, upewniając się poprzednio, że nigdzie nie ma Ericka, wyjęłam z torebki paczkę papierosów i zapalniczkę. Zapaliłam wyrób tytoniowy, po czym wyciągnęłam z torebki telefon. Założyłam nogę na nogę i weszłam na internet, aby pooglądać jakieś nowości w świecie mody. 
- Witam koleżankę z klasy - usłyszałam obok siebie męski głos.
- Jezus - mruknęłam pod nosem. Odwróciłam głowę w stronę niechcianego gościa. - Witaj, Mikelu.
- Ciasteczko? - zapytał, podsuwając mi prawie pod nos paczkę jakichś ciastek.
Podniosłam w górę papieros, aby zasygnalizować, że palę i nie wezmę jego ciastka. 
- Skoro już proponujesz, to chętnie zapalę z tobą - powiedział, wyjmując z kieszeni paczkę papierosów. Po chwili również palił, a dym papierosowy tworzył jedną chmurę przed ławką. 
Dwa razy jeszcze zaciągnęłam się papierosem, po czym wyrzuciłam niedopałek i przydeptałam go czubkiem buta. Spojrzałam na chłopaka, który palił w ciszy.
- Daj to ciastko - powiedziałam, uśmiechając się lekko na ułamek sekundy. Niech nie pomyśli, że ciągle mam mu za złe tą farbę w podstawówce.
Mike uśmiechnął się, podając mi paczkę z ciastkami. Wzięłam jedno i powoli zjadłam. 
- Mój urok cię przekonał? - zapytał. Po chwili skończył palić i wstał, chowając do kieszeni paczkę, zapalniczkę oraz biorąc ciastka do ręki. 
- Raczej fakt, że lubię te ciastka - odpowiedziałam cicho.
- Nie idziesz na lekcje? Już po dzwonku - powiedział.
- Serio? - zdziwiłam się, po czym szybko wyjęłam z torebki szminkę, i, przeglądając się w ekranie telefonu, poprawiłam usta po jedzeniu. Kątem oka zobaczyłam, że chłopak przewraca oczami. 
- Czas szybko ucieka przy dobrej zabawie - stwierdził Mikel. 
- Zjadłam ciastko i spaliłam papierosa, uhu - powiedziałam kpiąco, a następnie wstałam z ławki i ruszyłam w stronę budynku szkoły. 


- Zapomniałaś o niezastąpionym towarzystwie - dodał chłopak, na co kompletnie nie zwróciłam uwagi. On dalej stał i patrzał się na mnie jakby zobaczył ducha.


***

- Czekaj chwilę! - powiedział blondyn, doganiając mnie przy drzwiach sali profesora Hayesa.
- Za późno - odpowiedziałam, otwierając drzwi sali. W środku siedziała już klasa, a profesor przerwał w pół zdania.
- Simmons i Kelley jak mniemam? - zapytał nauczyciel i spojrzał na zegarek. - Macie szczęście, za trzydzieści sekund byłaby nieobecność, to kto do odpowiedzi za spóźnienie?
Spojrzałam na Mikela, który wyglądał na zdziwionego i przerażonego jednocześnie. Wywróciłam oczami i odpowiedziałam:
- Ja mogę.
- Okej, jedna wyrywkowa data - zaczął profesor. - 1582?
- Ślub Shaekspeare'a - odpowiedziałam bez wahania. Akurat ta data doskonale zapadła mi w pamięci. W Irlandii razem z Evą przygotowaliśmy inscenizację ślubu Williama z Anną.
- Jestem pod wrażeniem, możecie usiąść - powiedział profesor i wrócił do omawianego tematu. - Jak wiecie, droga klaso, 212 rok należał do cesarza Karakalli...
Przeszłam przez klasę aż na sam koniec, po drodze mijając ławkę, w której siedziała Kerrelyn. Nie wiem, czy było to spowodowane obecnością w moim towarzystwie Mikela czy tym, że ona pewnie nie odpowiedziała na żadne pytanie profesora, spóźniając się po malowaniu w łazience, ale wyglądała na wściekłą. Usiadłam na samym końcu sali pod ścianą, i wyjęłam z torebki zeszyt oraz książkę do historii. Obok mnie usiadł blondyn. Wzrokiem wyłapałam jeszcze mojego braciszka, który chyba nawet nie zwrócił uwagi na moje pojawienie w klasie. Siedział w ławce z chłopakiem, który wczoraj wieczorem zaprosił mnie do znajomych. Mam nadzieję, że nie jest takim typem jak Tony, inaczej będę musiała pogadać z Erickiem.
Kilka minut później blondyn podsunął mi na moją część ławki karteczkę z napisem
''Dzięki! Jesteś wielka :)''. Uśmiechnęłam się pod nosem i wsłuchałam w wykład profesora.

***
Cztery godziny później mijały właśnie ostatnie minuty okienka. Skończyłam jedzenie bułki zakupionej w automacie i wstałam od stołu, po czym opuściłam stołówkę. Udałam się do łazienki w celu poprawienia ewentualnych braków w makijażu. Na miejscu, ku mojemu zaskoczeniu zauważyłam, że w torebce nie ma mojej ulubionej szminki. Dwie lekcje temu pozbyłam się książek, więc teraz miałam w torbie jedynie kosmetyczkę, telefon, portfel i klucze, co eliminowało wymówkę typu ''kobieca torebka jak otchłań, szminka pewnie gdzieś jest''. Myślami wspominając poranną rozmowę z Mikelem doszłam do wniosku, że musiałam ją zostawić na ławce. No po prostu nic tylko się załamać, to była część drogiego zestawu, który dostałam od mamy na święta...
Udałam się pod klasę profesor Davis, która w tym roku miała uczyć nas SS. 

Kolejne dwie przerwy siedziałam z słuchawkami na uszach, wciąż będąc zdenerwowaną na brakującą szminkę. 



Przede mną jeszcze jedna lekcja - matematyka. Według tegorocznego podręcznika semestr zaczynamy od logarytmów, które mam w przysłowiowym małym paluszku, więc nic się nie stanie, jeśli jedną lekcję popiszę z koleżanką z Irlandii. 
Mike chyba zauważył, że nie mam humoru, więc nie odzywał się całą lekcję. Jestem tylko ciekawa, czemu tak się do mnie doczepił. 

Kiedy wróciłam do domu, Ericka jeszcze nie było, nie wiem gdzie się podział. Mama była już w domu, siedziała i piła kawę w salonie. Pogadałam chwilę z rodzicielką, po czym udałam się do pokoju w celu napisania referatu na historię, zadanego przez nauczyciela. 

___________________________________________________________________

To wszystko na dzisiaj, co sądzicie? :) Mam nadzieję, że powolny rozwój opowiadania Was nie znudzi :/ 

2 komentarze:

  1. Jestem, już jestem. Szkoła pochłonęła mnie kompletnie. Już się boje, jak to będzie później jak teraz już jest tak ciężko.
    Błędy:
    "Na koniec usta pomalowałam ulubioną matową szminką Golden Rose 20." - myślę, że lepiej by było po prostu czerwoną matową szminką. Bez zdjęcia nikt by się nie domyślił, jaki to odcień.
    ''On dalej stał i patrzał się na mnie jakby zobaczył ducha.'' - patrzył.
    No i tyle. Chyba, że nie zauważyłam innych braków, bo rozdział naprawdę fajny. Tak jak Mikel. Zaintrygował mnie swoim charakterem. Może coś z tego będzie? *.*
    BookGirl
    http://konieckropka-bookgirl.blogspot.com/
    http://stay-with-me-if-you-remember.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorry bardzo za zwłokę, ale sam mam nawał lektur i matmy i jakoś znowu taka przerwa, no ale postaram się nadrobić rozdziały bo teraz mam pomoc w wizji artystycznej :D Co do opisu makijażu to nie bij, ale dostałem gotowca od koleżanki bo nie mam o tym pojęcia ;)

      Usuń

Drogi czytelniku! Dodając komentarz pamiętaj, że to, w jaki sposób się wyrażasz, jest Twoją wizytówką! :)