piątek, 10 lutego 2017

Hello Bitches - Rozdział 3

"Marynarka, masz chłopaka?''

01.09.2013r


*Erica*


''Somebody mixed my medicine, I don't know what I'm on...''

Słowa piosenki, którą mam ustawione jako budzik, idealnie oddają to, jak się dzisiaj będę czuć. A jak będzie wyglądał dzisiejszy dzień? Otóż zakładając w przód, że brat za chwilę zajmie mi łazienkę, z powodu czego nie zdążę wypić kawy przed wyjściem, tak przez całą mowę dyrektor na inauguracji roku szkolnego będę siedziała gdzieś na końcu sali w cieniu, aby z słuchawkami na uszach uchronić się przed szkolnym ''pierdoleniem luksusowym''. A cóż to za zjawisko? Kto nie chodził do szkoły w Kalifornii nie dowie się, że tam jedyne co można usłyszeć z ust młodzieży to fakt, że któremuś z chłopaków ojciec pożyczył na weekend auto, a ta i tamta zamówiła sobie piękny zestaw cieni. Tak mniej więcej prezentuje się życie nastolatków w stanowych szkołach. 
Kiedy wreszcie pogodziłam się z przykrą myślą, że znów trafię do środowiska ''ograniczonych'', którzy nie umieją odpowiedzieć na pytanie o to, kto wynalazł telefon, którego nowszymi generacjami tak bardzo się szczycą, wstałam z łóżka i wzięłam z komody rzeczy, które przygotowałam poprzedniego dnia oraz kosmetyczkę. Wyszłam na korytarz i ze zdziwieniem stwierdziłam, że łazienka jest wolna. Czyżbym musiała obudzić małego Ericka? To się okaże...

Godzinę później byłam już gotowa do wyjścia, teraz tylko obudzić Ericka, zjeść śniadanie oraz wypić kawę i... voila! Można wychodzić. Zeszłam po schodach na dół, przygotowałam kawę i nastawiłam wodę. W tym czasie, aby nie tracić czasu, udałam się obudzić Ericka. Uprzednio pukając otworzyłam drzwi do pomieszczenia. Erick siedział przed komputerem i wpatrywał się w jakąś listę. Co mnie zdziwiło, cały był już gotowy do wyjścia.
- Cześć, o której ty wstałeś? - zapytałam.
- Dwie godziny temu - odpowiedział. Zdziwiło mnie to. Cóż, ciekawe kiedy mu się znudzi ta dokładność. 
- Za pół godziny wychodzimy, ok? - zapytałam, a brat w odpowiedzi tylko skinął głową. 
Wróciłam do kuchni i zalałam kawę. Z szafki wyjęłam opakowanie wafli ryżowych i wyłożyłam trzy sztuki na mały talerzyk. Do powrotu starczy, potem miałam w planach zrobienie czegoś pożywniejszego, przed wyjściem mi się po prostu nie chciało.
Po zjedzeniu śniadania przyniosłam z góry torebkę i najpotrzebniejsza rzeczy. Po chwili po schodach zszedł Erick. Wzięłam ostatni łyk kawy, po czym chwyciłam klucze od domu i udałam się za bratem. 

- Pierwszy raz od trzech lat jesteś znośnie ubrana, jak to się stało? - zapytał Erick, gdy tylko opuściliśmy posesję. 
Fakt, z okazji dzisiejszej szkolnej uroczystości postanowiłam ubrać marynarkę w biało-czarne paski, czarną tunikę i botki na obcasie. 




- A ty nie masz worka na sobie, również składam pokłony - zaśmiałam się. 
Do szkoły mieliśmy spory kawałek, ale nie była to tak tragiczna odległość, żebyśmy musieli tłuc się autobusami. Po drodze zatrzymałam się jeszcze, aby kupić duży kubek latte w małej budce.
Dziesięć minut później mijaliśmy już bramę szkoły.

***
7:58

Siedzieliśmy już na tyłach sali, na ławkach, których końce były przyozdobione przyklejonym napisem ''1HAS''. Rozejrzałam się po innych osobach siedzących niedaleko. Większą część klasy stanowili chłopacy. Jeden z nich, i to nikt inny jak Mikey Kelley, siedział na końcu naszej części sali, zaraz obok dziewczyny, która słuchała muzyki na słuchawkach i wpatrywała się w telefon. Jeśli nie trzyma się z resztą żeńskiej części naszej klasy, jest nawet szansa, że się polubimy. Po prawej od Mike'a siedziała Kerrelyn wraz z jakimiś dwiema dziewczynami, które pochylone nad blondynką dyskutowały o czymś zaciekle. Koło mnie siedział Erick i kilka innych osób, z kolei w środkowym rzędzie, dokładnie za mną, siedział jakiś chłopak z telefonem w ręku. Obok niego siedziało dwóch chłopaków. Nie jest aż tak źle, jak to sobie wyobrażałam. Usiadłam bokiem i wyciągnęłam z torebki telefon. Założyłam nogę na nogę i włączyłam sobie jakiś blog do poczytania. Chwilę później na salę weszła dyrektor i rozpoczęła swój wywód o bezpieczeństwie i powodzeniu w nowym roku. 

- Marynarka... - usłyszałam gdzieś obok. Nie zwróciłam na to uwagi, dopóki ktoś mnie nie szturchnął. Okazało się, że był to chłopak z telefonem siedzący za mną. - Marynarka, masz chłopaka? - szepnął brunet.
Wywróciłam oczami i niechętnie zwróciłam się do chłopaka:
- Jak masz na imię?
- Tony, a ty?
- Słuchaj Tony, nie chcę kazać Ci się odpieprzyć, bo przed nami jeszcze trzy lata dzielenia jednej klasy, więc uwierz mi, że lepiej będzie, jak nie będziesz zadawał mi takich głupich pytań - odpowiedziałam najmilej, jak tylko potrafiłam.
- Ale czemu tak ostro, zrobiłem tobie coś? - zapytał chłopak.
- Jeszcze nie... Cóż, na pianinie to ty raczej nie grasz, więc nie masz mnie czym zaskoczyć oprócz sztucznej gadki wyssanej z internetu, także daruj sobie póki jestem zaspana - zakończyłam.
Koledzy chłopaka zabuczeli cicho tak, aby nie zwrócić niczyjej uwagi, a brunet do końca apelu się nie odezwał.
Mój telefon zawibrował, więc spojrzałam na ekran. Na komunikatorze pojawiła się wiadomość od Mikela: Teraz to ty oblewasz farbą, co? 
Spojrzałam na chłopaka, który teraz uśmiechał się półgębkiem z końca sali. 



Przewróciłam oczami i powróciłam do lektury bloga.

Dwadzieścia minut później zakończył się apel, a do naszej klasy podszedł młody nauczyciel, aby poinformować nas o tym, że nasza wychowawczyni jest nieobecna, więc możemy udać się do domu. Ucieszyłam się, bo to zawsze zaoszczędzony czas. 
Wyszłam z sali w ślad za moją klasą, zaraz za przybitym Tonym, któremu pewnie pierwszy raz w życiu nie wyszedł tani podryw. Mój brat zniknął gdzieś w tłumie, za to po chwili dogonił mnie Mikel. 
- Masz wygórowane wymagania, co? - zagadnął.
- Nie powinny ciebie obchodzić moje wymagania, wiesz? - zapytałam na zaczepkę.
- Wiem, ale teraz sama się wkopałaś - odpowiedział.
Spojrzałam na blondyna pytająco.
- Jestem takim typem, że jak mi mówisz, że czegoś nie powinienem, zrobię to coś z podwójnym zaangażowaniem, dziękuję więc za cel na pierwszy semestr - oznajmił, po czym wyprzedził mnie i dogonił Tony'ego i jego zgraję.
- Chyba osiągnęłaś jakiś rekord, dwa podrywy w pół godziny - przyznał Erick, dorównując mi kroku. Nim się obejrzałam znaleźliśmy się przed budynkiem szkoły. Ruszyliśmy w stronę bramy wyjściowej z terenu szkoły.
- Jest jeszcze wcześnie, może przejdziemy się po sklepach? - zaproponowałam bratu, ubierając na nos okulary przeciwsłoneczne.
- A kupisz mi coś do jedzenia? - zapytał z perfidnym uśmieszkiem.
- Przecież masz pieniądze - odpowiedziałam.
- Coś za coś - zaśmiał się.
- Nie jesteś mi potrzebny na zakupach, będziesz mi wręcz przeszkadzał, ale chodź - westchnęłam.

Dwadzieścia minut później byliśmy już w U-Haul. Erick dostał ode mnie dwadzieścia dolarów i usiadł sobie w jakimś fast-foodzie, a ja rozpoczęłam poszukiwanie jakiejś ciekawej bluzki i spodni. Pół godziny później wyszłam ze sklepu z dwiema parami szortów i kamizelką jeansową. Na tym skończyły się ostatnie zakupy. Po drodze zgarnęłam Ericka i poszliśmy na kawę. Po chwili z kubkami w rękach udaliśmy się autobusem prawie pod sam dom.

Wieczorem weszłam na Facebook'a, gdzie odebrałam zaproszenie między innymi od Tony'ego Terrence'a, Brada Sandersa i Danielle Reynolds, która okazała się być dziewczyną, która siedziała obok Mikela na uroczystości szkolnej. Nie powiem, jej osoba bardzo mnie zaciekawiła. Resztę zaproszeń niechętnie przyjęłam, wspominając ze śmiechem rozmowę z Tonym w szkole, po czym położyłam się spać.

____________________________________________________________________

Ile to minęło? Dwa miesiące? Nie wiem, ale w każdym razie długo nie było rozdziału ;) Troszkę zaniedbałem bloga, ale już wracam do formy i rozdziały będą częściej :)
W tym epizodzie jest mało akcji, ale zrekompensuję Wam to w następnych publikacjach!

P.S. Mogą się pojawić jakieś błędy składniowe, ponieważ sprawdzany na szybko ^.^



2 komentarze:

  1. Ej, ej, ej. Ten Tony wcale nie jest taki zły. Eriko, nie trzeba się od razu bulwersować i odmawiać. Potem będziesz narzekać, że nikt cię nie podrywa.

    No ekhem. Nie było żadnych błędów (tak mi się wydaje). Fajnie się czytało (tak mi się wydaje).
    Nie no, super rozdział, tylko króciutki i mało akcji. Lecę czytać dalej :o

    Zapraszam do mnie ;)
    BookGirl

    PS. Kiedy masz ferie? Zaczęły ci się dopiero czy już po?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ferie dobiegły końca 29 stycznia ;) Co do braku akcji to wiem, jest to zamierzone działanie, bo chcę, aby rozdziałów było więcej z mniejszym natężeniem akcji, ale spokojnie, niedługo będzie się działo :>

      Usuń

Drogi czytelniku! Dodając komentarz pamiętaj, że to, w jaki sposób się wyrażasz, jest Twoją wizytówką! :)