wtorek, 14 lutego 2017

Hello Bitches - Rozdział 6

"Chodź do nas"

04.09.2013r


*Erika*


Następnego dnia podczas lekcji norweskiego profesor Samerlink postanowiła popytać wyrywkowo ludzi ze słówek albo zadać jakieś pytanie. Jak to pięknie określiła ''kontrolnie na wypadek niespodziewanej rozmowy z norwegiem''. Mój brat dobrze odpowiedział na pytanie profesor, co bardzo mnie ucieszyło. W tej samej chwili mój telefon wydał dźwięk przychodzącej wiadomości. Wyciągnęłam z torebki telefon i spojrzałam na ekran. Wiadomość od Evy...
- Może Kelley... albo nie, widzę, że panna Simmons jest niezwykle zainteresowana lekcją.
Na dźwięk mojego nazwiska podniosłam głowę znad ekranu i spojrzałam na nauczycielkę.
- Unnskyld - powiedziałam.
- Snakker du norsk? - zapytała profesor.
- Jeg snakker bare litt norsk - odpowiedziałam.
- Dziękuję - powiedziała profesor i rozpoczęła prowadzenie zajęć. Razem z Erickiem byliśmy dosyć dobrzy z języków obcych dzięki podróżom z rodzicami. Kiedy tylko nauczycielka oddaliła się, ja spojrzałam na treść wiadomości. Eva napisała: ''Jesteśmy w Sacramento, zaraz będziemy pod twoją szkołą". Odpisałam jej krótko ''ale po co?". Po chwili otrzymałam odpowiedź ''nie cieszysz się? Chodź do nas przed szkołę''. W chwili kiedy przeczytałam tą wiadomość zadzwonił dzwonek. Zebrałam się, wyszłam z klasy i ruszyłam w stronę wyjścia ze szkoły. Między kilkoma osobami, którzy opuszczali szkołę po lekcjach zobaczyłam zadowolonych przyjaciół. Obydwoje podbiegli i przytulili mnie na powitanie.
- Cześć, kruszynko - powiedziała Eva, mierzwiąc mi włosy.
- Przestań - powiedziałam, poprawiając fryzurę.



- Wydaje wam się... oczywiście, że się cieszę, ale wiecie, że moi rodzice i Erick was nie lubią, jak on mnie teraz zobaczy i powie rodzicom, będę miała problem - przyznałam.
- To chodź z nami na powitalną fajeczkę - zaproponował Daniel, uśmiechając się szeroko.
- Nie mogę - powiedziałam.
- Czemu? - zapytała Eva.
- Mam zaraz lekcję - odpowiedziałam.
- A, więc przykładna uczennica się znalazła - powiedział Daniel.



- Przestań, wiesz, że nie chcę powtórki z rozrywki - powiedziałam.
- Masz teraz przerwę na lunch, zostało jeszcze kwadrans do dzwonka - powiedziała Eva.
Koniec końców uległam chęci zapalenia z przyjaciółmi i poszliśmy na tą samą ławkę, na której zgubiłam moją szminkę. Przez kilkanaście minut rozmawialiśmy o tym, co się działo jak wyjechałam z Cork, potem rozmowa przeniosła się na mój nowy start w Sacramento.
- Zatrzymaliśmy się w hotelu Ramada, to w sumie dosyć niedaleko ciebie, będziemy tu jeszcze siedem dni, więc nie myśl, że ominie cię jakaś impreza - powiedziała Eva.
- Fajnie masz - powiedziałam, dopalając papierosa. W tym samym czasie pod szkołę podjechało auto i wysiadł z niej najgorszy nauczyciel z całej kadry, magister Gibbs. Zamknął drzwi pojazdu, po czym udał się w stronę bramy szkoły. Szybko jednak nas zauważył. Przeklęłam w myślach i szybko wyrzuciłam niedopałek.
- A panna Simmons nie powinna być teraz na lekcji? - zapytał nauczyciel, podchodząc do ławki.
- Dzień dobry... to są moi znajomi, przyjechali aby dowiedzieć się, czy są jakieś szanse, że się dostaną do tej zacnej placówki - skłamałam. 
- Nie zmienia to faktu, że nie wolno palić na terenie szkoły, a pani powinna być na lekcji, gdyż jest już po dzwonku - odparł ze srogą miną nauczyciel. Zapraszam za mną do dyrektora, a państwo mogą przyjść w piątek na rozmowę kwalifikacyjną po południu - zakończył nauczyciel. Niechętnie wstałam i ruszyłam za profesorem. 
- Nie znoszę was - powiedziałam bezgłośnie w kierunku przyjaciół, którzy siedzieli na ławce z niewyraźnymi minami. 

***

- Dzień dobry, pani dyrektor, znalazłem tę uczennicę przy wejściu do szkoły, podczas lekcji paliła papierosa wraz z jakimiś dwoma nastolatkami, którzy nie chodzą do tej szkoły - powiedział chemik.
- Dziękuję, Paul - odpowiedziała starsza kobieta. - Siadaj, Eriko, porozmawiamy. 
Usiadłam na krześle naprzeciwko biurka dyrektorki. W tym samym czasie profesor Gibbs opuścił gabinet.
- Wiesz, że takie działania nie są odpowiednie? - zapytała kobieta.
- Oczywiście, to był jednorazowy wybryk, ale wolałam, żeby dłużej się tutaj nie kręcili, to starzy znajomi - wytłumaczyłam się. 
- Rozumiem, tym razem nic z tym nie zrobię, ale jeszcze jakikolwiek wybryk tego typu i będę zmuszona zawiadomić rodziców - zakończyła dyrektor. - Możesz iść.
- Dziękuję za wyrozumiałość, do widzenia - powiedział.
- Oby nie - dodała dyrektor z uśmiechem. Uśmiechnęłam się po czym opuściłam gabinet. Napisałam do Evy, że cieszę się, że przyjechali, ale w pobliżu szkoły mają się nie pokazywać. Do klasy dołączyłam na następnej lekcji. Mike spojrzał się na mnie pytająco, ale nie odezwał się do końca dnia. 

W domu mama zawołała mnie, oznajmiając, że przygotowała mi kawę zbożową. Wzięłam parujący kubek i dołączyłam do mamy w salonie.
- Musimy pogadać - zaczęła mama. - Znalazłam w Twoim pokoju popielniczkę i zapałki, mam się martwić? - zapytała mama.
- Nie, to głupi błąd jeszcze z Irlandii, ale już z tym kończę, zresztą widziałaś, że był tam tylko jeden wypalony papieros - powiedziałam. 
- No dobra, ale to ostatni raz, kiedy widzę coś takiego, mam nadzieję, że Erick nie pali? - zapytała mama. Pokiwałam przecząco głową w odpowiedzi. - Jakby ojciec się dowiedział, dostałby szału. Aha, upewnij się, że nic nie robisz w piątek po południu, będziesz miała zadanie. Musisz przekazać dokumenty Camille, mojej koleżance z pracy i podpisać odbiór przesyłki, bo przyjedzie do mnie kurier - powiedziała mama.
- Nie ma problemu - odpowiedziałam.
Cieszyłam się, że mama nie zrobiła dużej awantury i nie powie ojcu o tym wybryku. Podziękowałam rodzicielce za rozmowę, wzięłam kubek z kawą i ruszyłam na górę. Będąc w pokoju wyrzuciłam zawartość popielniczki do śmietnika, a następnie wyjęłam papierosy z torebki i z nimi zrobiłam to samo. Następnie usiadłam w fotelu z laptopem i tradycyjnie weszłam na Facebooka. Kiedy pojawiłam się na liście dostępnych, wyświetliło mi się okno konwersacji z Mikelem i ''chmurkę'' oznaczającą, że chłopak pisze wiadomość.
"Śmierdziałaś dymem papierosowym i urwałaś się z lekcji, co się stało?". A co go to do cholery obchodzi? Postanowiłam nie odpowiadać na wiadomość i zamknęłam laptop. Oparłam głowę na oparciu fotela i zaczęłam myśleć o minionym dniu. Ciekawe, jak na przyszłych paru dniach zaważy obecność Daniela i Evy. 



________________________________________________________________________

Coś się zaczyna dziać, prawda? :)

2 komentarze:

  1. Oo jaki słodki Mike, tak się martwii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawi mnie jego zachowanie, nie mam pojęcia co odwala :> Może kto się czubi ten się lubi (w temacie podstawówki w opowiadaniu) :? :D

      Usuń

Drogi czytelniku! Dodając komentarz pamiętaj, że to, w jaki sposób się wyrażasz, jest Twoją wizytówką! :)