piątek, 18 grudnia 2015

Rozdział 5

''Most nadziei''

Notka pod rozdziałem :)
Enjoy!


*Cory*


Dziewczyna dobiegła do jednego z pomostów i od razu usiadła na jego końcu. Obróciła się w moją stroną i krzyknęła:
- Chodź!
Ja przyspieszyłem kroku i po chwili usiadłem w pewnej odległości od dziewczyny.
Oboje patrzeliśmy na jezioro.


Powoli zaczynało robić się ciemno, więc widok był nieziemski. Podobało mi się siedzenie w milczeniu i patrzenie na pływające na tafli jeziora łabędzie i kaczki.
- Zobacz, jak one się kochają! - zapiszczała Emma wskazując ręką na dwa łabędzie, jeden mniejszy od drugiego, które wyraźnie miały coś ku sobie.
Ta sytuacja już nie jest normalna, a wszechświat mi nie pomaga.
- Widzisz? - kontynuowała. - Właśnie o takim czymś mówiłam.. mieć oparcie w drugiej osobie! Te łabędzie są szczęśliwe, to widać!
- Ale.. jak ktoś daje radę to po co mu partner? To bez sensu.. - powiedziałem. Sam nie wiem czemu pociągnąłem ten temat, ale nie umiałem inaczej.
- W końcu i tak zapragniesz bliskości.. każdy kiedyś odchodzi lub znajduje kogoś innego, a ty zostajesz sam jak palec, Cory. Musisz mieć kogoś przy sobie, wtedy życie nabiera barw. Nie musi to być dziewczyna, ale chociaż bliski przyjaciel lub przyjaciółka. - powiedziała dziewczyna patrząc na mnie. Miała poważną minę, chyba pierwszy raz odkąd ją znam.
- Nigdy tak na to nie patrzyłem.. Faktycznie, każdy naokoło powoli odnajduje szczęście, nawet Stephen mi to wczoraj mówił. - wyznałem.
- No widzisz? - powiedziała dziewczyna.
Nie zauważyłem nawet, kiedy zrobiło się ciemno, a wskazówki zegara wybiły godzinę 19.
Nagle poczułem dotyk na ramieniu. Emma oparła swoją głowę o moje ramię. Nie powiem, że mi się nie spodobało. Na początku czułem się trochę skrępowany, ale okazało się to przyjemne. Jedno mnie trapiło - czy Emma ma rację? Czy naprawdę potrzebuję po prostu kogoś bliskiego? To chore, stanowczo, ale ona ma rację...
Chwilę to trwało, zanim do mojej świadomości dotarła informacja o zaistniałej sytuacji, ale wreszcie zdobyłem się na jakikolwiek ruch. Oparłem swoją głowę o głowę Emmy. Tak, stanowczo mi się podobało.
- No to chyba masz przyjaciółkę.. - odezwała się po chwili Emma.
- Mam? - zapytałem zdezorientowany.
- No mnie, głupku! - uderzyła mnie żartobliwie w nogę.
Spojrzałem na tafle jeziora, na której mimo mrozu dalej trwały dwa łabędzie. Mimowolnie się uśmiechnąłem.




***

Zegarek pokazywał godzinę 21:27. Wracałem właśnie do domu. Zaledwie chwilę temu pożegnałem się z Emmą, która pięknym uśmiechem podziękowała mi za dzisiejszą wycieczkę. Dla mnie był to drobiazg.. nie ukrywajmy, i tak nie miałem co robić, a dla niej była to przyjemność, posiedzieć z kimś i pogadać na świeżym powietrzu. Jeden był problem.. otóż uśmiech nie schodził mi z twarzy odkąd dziewczyna odeszła.

Zdziwiło mnie, że auta Janette nie było przed domem. O tej godzinie już dawno powinna wrócić z pracy. Gdy wszedłem do domu, zastałem pustkę. Po chwili jednak usłyszałem kichnięcie. Kaliyah była w domu. Wchodząc do góry zajrzałem do pokoju siostry. Siedziała przy komputerze, więc chyba jej lepiej.
- Cześć, siostra. Jak się czujesz? - zapytałem.
- Lepiej.. o wiele, brat. - powiedziała z ulgą w głosie.
- Potrzebujesz czegoś? - dziewczyna pokiwała przecząco głową.
Ja tylko skinąłem i opuściłem pokój. Postanowiłem sprawdzić, czy Jesse już wrócił.
- Cześć brat! - powiedziałem wchodząc do pokoju.
- No cześć.. - powiedział Jesse.
Brat stał przy oknie i palił papierosa. Zdziwiło mnie to, ponieważ Jes nigdy nie palił w pokoju.



Był dzisiaj wyjątkowo nieogarnięty.
- Gdzie mama i Mery? - zapytałem siadając na kanapie.
On spojrzał na mnie zdziwiony.
- Chyba pierwszy raz słyszę z Twoich ust 'mamo' w określeniu Jane! - zawołał z uśmiechem. - Nareszcie, brachu!
- Powiedziałem już tak kilka razy.. głupio mi mówić do kobiety-złoto jak do obcej osoby, po imieniu w sense.. - odpowiedziałem zakłopotany
- Hah, spoko! Ale cieszę się ogólnie! - odpowiedział. - Mama pojechała gdzieś z Mery i wrócą dopiero w sobotę. - wytłumaczył ucieszony.
- No spoko.. - powiedziałem.
- Słuchaj Jes, co się z Tobą stało odkąd spotkałeś Jessicę? - zapytałem nagle.
- Stało, ale w sensie że się zmieniłem czy coś? Jak tak to powiedz! - zapeszył.
- Nie, nie! Chodzi mi o to, że odkąd jesteście razem chodzisz ucieszony jak gwizdek...
- Jezu! - brat wpadł w jakąś euforię.
Odszedł od okna i ubrał koszulkę. Nie zauważyłem, że przez ten cały czas chodził tylko w dresach.



- To, co ona ze mną robi jest chore. Nie wiem czemu, ale jak ją tylko widzę to staje w płomieniach.. Nie wiem! Masakra! Czuję się lepszy, inny, ważniejszy.. rany! - powiedział.
- Nie wiem co dziewczyny w sobie mają, ale to nie jest nic dobrego.. złego też nie. Ostatnio jak wiesz no... spotykam się z Emmą, ale nie że spotykam tylko spotykam, wiesz o co chodzi.. - kiwnął głową. - to po prostu gotuje się. Nie wiem co jest z nią nie tak. Jak pozbyć się tego uczucia do cholery?! - zapytałem retorycznie.
- Powiem Ci jak. - poklepał mnie po ramieniu. - bierzesz za rękę, pochylasz się i całujesz.
Zaśmiał się. Ja tylko patrzyłem na niego zrezygnowany.
- Nie mogę. - stwierdziłem.
- Ale czemu!? - zapytał. - Co Ci szkodzi? Mówię Ci, poczujesz się lepiej.
- Wątpię.. to za trudne.. nie umiem! - wyznałem.
- Ogarnij się, bracki! Mówię Ci, poczujesz się lepiej!
- Taa jasne.. dobra, dzięki! Cześć! - powiedziałem wychodząc z pokoju.

Już czwarta osoba od wczoraj prawi mi kazanie o dziewczynach! Są niemożliwi.. nie moja wina, że nie znalazłem sobie dziewczyny. Ba, nie szukałem! Prawda jest taka, że niczego w życiu mi nie brakowało, dopóki nie pojawiła się w nim Emma. Ona wzbudziła mi w sercu uczucie pustki i uwolniła chmurę emocji, które do tej pory były szczelnie zamknięte na klucz.
Trudno mi jest to przyznać, ale ona ma rację. Jestem sam i to źle się na mnie odbija.
Ogarnij się, Flautney! 
Będąc już w pokoju włączyłem komputer i sprawdziłem pocztę i Facebook. Na tym drugim pojawiło się powiadomienie: ''Zostałeś oznaczony na zdjęciu użytkownika Emma Jensen''.
W poście widniało zdjęcie Emmy w autobusie i opis: ''Dziękuję za wycieczkę, Cory!''.
Post został dodany kilka minut temu. Od razu dałem ''Like'' i skomentowałem: ''Cała przyjemność po mojej stronie!''.
Po chwili usłyszałem dźwięk połączenia przychodzącego.
- Halo? - odebrałem.
- Cory?
- Cześć, Britt. - przywitałem się po raz drugi tego dnia.
- Powiedziałeś Twojej pięknej co czujesz!? - naskoczyła na mnie.
- Żadnej mojej i nie, nie powiedziałem. Za to chyba jest moją przyjaciółką czy coś...
- Jesteś niemożliwy. Wkurzę się to was sparuję! - powiedziała.
- To nie takie proste Britt, poddaję się już. - powiedziałem.
- Zachowujesz się jak idiota. Dziewczyna Cię buzuje, latasz za nią jak pies za szynką, a nie chcesz jej powiedzieć prostego ''podobasz mi się''. Wiesz ile to by zmieniło? Może nie byłbyś taki nadęty cały czas. - powiedziała z wyrzutem.
- Ale ona mi się nie podoba, znaczy podoba, ale nie tak, żeby no... to znaczy tak.. nie zrozumiesz. To jest poplątane. - wytłumaczyłem z nadzieją, że da mi spokój.
- Wystarczy, że rozumiem żeś głupi. Dziewczyna patrzy na Ciebie jak na nie wiem co, ciągle się szczerzy jak Cię widzi i pyta inne dziewczyny, niestety nie mnie, o Ciebie!
- Serio? - ożywiłem się.
- No widzisz?! Patrz jak reagujesz! - zawołała.
- Daj mu spokój! - usłyszałem zirytowany głos Stephena w tle.
- Dzięki, Stephen. - mruknąłem zmęczony.
- Ostrzegam Cię, Flautney. Jak jutro nie będzie Mr. & Mrs. Flautney to będę Cię nawiedzała w nocy! - pogroziła.
- Oczywiście. - powiedziałem ironicznie. - myślisz, że to takie proste? Może mieć chłopaka.
- Miała chłopaka, ale od przeprowadzki powiedział ''pa pa''. Więc działaj. - rzekła.
- Może nie chcieć.
- Przestań się tłumaczyć, tchórzu. Ty i ona mnie już denerwujecie. Powinniście chodzić od pierwszej godziny znajomości! - powiedziała i rozłączyła się.
- Nareszcie. - westchnąłem do siebie.
Postanowiłem zrobić sobie kolację, ponieważ od końca lekcji nic nie jadłem. W tym celu zszedłem na dół i udałem się do kuchni.
- Jak masz zamiar powiedzieć chodź słowo o blondynce o nazwisku Jensen, to powiedz od razu - wycofam się. - zapeszyłem, widząc siostrę siedzącą w kuchni.
- Hah. Nic nie powiem, słyszałam kazanie Britt aż ze swojego pokoju. - stwierdziła.
- Ty masz podobno chłopaka, prawda? - pokiwała głową. - I jak wam idzie?
- Straszny dzieciuch.. był poważny przez kilka dni i jakoś się nie klei. - westchnęła.
- Wiesz.. masz dwóch braci.. - powiedziałem żartobliwie kryjąc pięść w drugiej ręce.
- Taaa.. jak coś mi się stanie dowiecie się pierwsi. Ale szczerze to jestem bardziej męska od większości uczniów klas pierwszych. - przyznała.
- Moja sis! - powiedziałem.
- Się wie! - przybiła mi ''piątkę''.
Zgodnie z zamiarem, zacząłem robić sobie jedzonko. Padło na kanapki z serem i pomidorem, czyli właściwie moje ulubione połączenie. Było łatwe, więc może dlatego ulubione. Do tego zagotowałem wodę na herbatę.
- Chcesz herbatę, Yah? - zaoponowałem.
- Poproszę z cytryną. - powiedziała.
- Cytryna raz. - zaśmiałem się.

Posiłek zjadłem w ciszy, rozmawiając z siostrą. Gdy wróciłem do góry, zobaczyłem, że lampka powiadomień w telefonie się pali. Chwyciłem urządzenie do ręki i spojrzałem na ekran.
Wiadomość od: Nieznany: ''Jeszcze raz dziękuję za dzisiaj, mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy? Widzimy się w szkole? Emma''.
Zupełnie zapomniałem zapisać sobie numer blondynki. Odpisałem: ''Nie wiem, czy reszta nie będzie chciała iść jutro do parku. Mamy mało lekcji. Fakt było cudnie! ~Cory".
Aby upewnić się w przekonaniu, postanowiłem wybrać numer Britt.
- Halo? - odezwała się dziewczyna.
- Britt, chce Wam się jutro iść do szkoły? - zapytałem.
- Nie. Właściwie miałam w planach gdzieś jechać czy coś. - powiedziała Britt.
- Ok, napisze do Em. - powiedziałem.
- Uuuu. - zawyła Britt.
- Przestań! - żachnąłem się i zakończyłem połączenie.
''Idziemy do naszego parku niedaleko szkoły albo gdzieś pojedziemy.'' - napisałem, a po chwili dopisałem ''[...] chcesz jechać z nami?''. Kliknąłem wyślij.
Po chwili otrzymałem odpowiedź: ''Jasne! Czekam na SMS co i jak!''.
Zastanawiało mnie tylko czemu Emma, przykładna uczennica, chce iść z Nami do parku zamiast na lekcje. Nie, żebym narzekał, ale nie pasowały mi do niej wagary.
Z takimi myślami i niecierpliwością, aby w końcu znowu zobaczyć Emmę, poszedłem spać.
Zapowiadał się ciekawy czwartek.

____________________________________________________________________________

No więc cześć! Dzisiaj przedstawiam wam dużo krótszy, piąty rozdział. Chciałbym też
z wami omówić dwie kwestie, a mianowicie błędy w dialogach i obrazki/gify na blogu.
Chodzi mi o to, że czasami obrazki i gify nie przedstawiają postaci ukazanych w pierwszym poście,
Wszystko dlatego, że postacie na blogu nie są sławne i trudne jest znalezienie wielu podobnych zdjęć. Zdjęcia i gify mają wam tylko pomóc zobrazować niektóre sytuacje. Jeśli chodzi o błędy składniowe w dialogach like zdanie od ''I'' czy Ale nie jako spójnik - jest to robione specjalnie, ponieważ ma to przedstawiać rozmowę telefoniczną lub konwersację w języku kolokwialnym.
Mam nadzieję, że wam się podoba! Czekam na opinie :)
P.S. Dzisiejszy rozdział powstał o niektóre pomysły Taekyu! :)

5 komentarzy:

  1. Rzeczywiście dużo krótszy, ale co mi tam. Pędzę czytać dalej, bo póki co wychodzi na to, że będę paradować po szkole w piżamie. Wprawdzie wkradły się błędy (typu: zaoponowałem - zaproponowałem), ale to nic. Uwielbiam Brittany. Jest bardzo żywiołowa, bystra, pozytywna. Same zalety :) Zupełne przeciwieństwo Stephena. Rozumiem, że ten chłopak w czarnej koszulce to Cory? (Bo ten palący to chyba Jesse) Bardzo przypomina mi wokalistę Y&Y. To oczywiście pozytyw :)Wiem o co chodzi jeżeli mówimy o postaciach - są mało popularne i zdjęcia są praktycznie niemożliwe do zdobycia (ja tak mam z moją Blacky). Tak czy siak fajnie się czytało ten rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oba zdjęcia przedstawiają Jessego:)
      Dziękuję za komentarz!

      Usuń
  2. Świetny rozdział <3 Eh... Życie w friendzonie - polecam �� Bo jak zaczynacie być razem to wszystko się psuje :(
    Bardzo podobała mi się ta scena w której Cory rozmawiał z Britt :) Już mogę oficjalnie przyznać, że jest moją ulubienicą ;)
    Zastanawia mnie jedno: Skoro Em wysłała Cory'emu Sms'a to znała jego numer telefonu. Więc po co podpisał się pod wiadomością? Ucieszyłabym się, gdybyś udielił mi odpowiedzi na to pytanie :)
    Tak na marginesie przepraszam za nieobecność. Koniec wakacji = spędzanie wolnego czasu ze znajomymi tak długo jak się tylko da :D
    Pozdrawiam,
    Rebel Queen

    P.S Wymyśliłam ship dla Cory'ego i Emmy ;) Comma <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm nie wiem wiesz, musiałem się po prostu zamyślić, bo wyżej Emma też się podpisała i jakoś tak mi się wpisało ;)
      Co do Commy to nicceeee ;) Szkoda, że już opowiadanie zakończone, tak byśmy to wpletli gdzieś tam :)

      P.S. Każdy, kto tu przychodzi uwielbia Britt :)

      Usuń

Drogi czytelniku! Dodając komentarz pamiętaj, że to, w jaki sposób się wyrażasz, jest Twoją wizytówką! :)