niedziela, 13 marca 2016

Rozdział 26

"Ok. Idziemy na cmentarz.''

Haha, nie wiem co mnie naszło na taki ''angielski'' rozdział :D 
Mam nadzieję, że nie ma za dużo błędów :( Zapraszam do czytania!

*Cory*


*Poniedziałek*


Znacie to uczucie, kiedy na poziomie nauki około ponadgimnazjalnej wracacie w piątek ze szkoły do domu i zdajecie sobie sprawę, że, tak na prawdę, jedynym wolnym dniem jest sobota?
Kiedyś na angielskim mieliśmy zadanie, w którym trzeba było odpowiedzieć na dwa proste pytania. Jedno dotyczyło jakiegoś tam sportu, który jest bardziej popularny wśród mężczyzn i na odwrót, a drugie dotyczyło właśnie soboty.
No... może nie do końca.
Pytanie brzmiało: What kind of days out are popular with teenagers in your country? Why?
Czyli pytali po prostu o popularny dzień.
Wyobraźcie sobie zdziwienie mojej nauczycielki, gdy odpowiedź brzmiała u mnie mniej więcej tak: In my country teenagers love only saturday. Saturday is only one day of rest after school's week and only one day rest before sunday, which is day of preparing to new school's week. 
Oficjalna wersja brzmiała właśnie tak. Zdziwienie nauczycielki wynikało może z tego, że uczniowie zdają sobie sprawę, że dwa dni wolnego od szkoły to tak na prawdę tylko mydlenie oczu, a tajemnica rządowa wychodzi na jaw i będziemy się buntować o więcej wolnego w tygodniu? Nie wiem. Wiem tylko, że pewnie od razu po przesłuchaniu poszła poinformować Zakon
Nieoficjalna wersja zawierała u mnie żartobliwy, co swoją drogą nie oznacza, że nie prawdziwy, dopisek o tym, że nauczyciele z jakiegoś powodu kochają poniedziałki i właśnie ten dzień uważają za najlepszy na zrobienie kilku kartkówek. 
Tego krótkiego dodatku nie dopowiedziałem w mojej ustnej odpowiedzi i może to nawet lepiej... Nieważne.
Wracając do poniedziałku. Około sześć godzin temu nasz poranny oprawca... Ah, jak długo na niego już nie narzekałem... Więc sześć godzin temu nasz poranny oprawca wybił godzinę dwunastą, co innymi słowy oznacza zmianę daty ze słodkiego 3 na nudny 4 stycznia... Co z kolei oznacza, że zostało nam sześć godzin i czas wrócić do rutyny. Praca, szkoła... Taa, o Sylwestrze i Nowym Roku mówi się tak świetnie, nie? A tak na prawdę to kolejne chwile zabawy, po którym ukazuje się tylko góra śmieci i kac.
Widzicie? Kolejna tajemnica rządowa!
Chyba, że to tylko moje urojone teorie spiskowe? Możliwe. 
Daję "Fifty-Fifty".
Przeciągnąłem się i wreszcie otworzyłem oczy. Teraz do mojej serii dołączam również poranne przemyślenia... może będzie mi łatwiej wstać jak się obudzę duchowo... Trzeba wypróbować!
Obróciłem się w stronę bardziej żywej części pokoju w nadziei, że promienie słońca wpadające przez i tak zasłonięte żaluzje, pomogą mi się rozbudzić i zachęcą do działania. Jak się zapewne spodziewacie, efekt był całkowicie przeciwny, ponieważ promienie słońca mnie spróbowały oślepić, czego konsekwencją było zamknięcie oczu i opadnięcie na poduszkę.
Mmm... mam nową poduszkę? Tak myślałem do czasu, gdy nie usłyszałem głośnego miauknięcia... Ah! No tak... Miauczek.


 Wiedzieliście, że koty rosną strasznie szybko? Chyba nawet szybciej niż Yorkshire Terriery, o co pewnie trudno... Taaa...

Spałbym dalej z moją żywą poduszką gdyby nie poranniejszy oprawca... Poranniejszy? Gratuluję, Cory, polonisto...
W każdym bądź razie budzik, ustawiony wcześniej na pobudkę za dziesięć minut, wydał z siebie po chwili ostatnie tchniecie i przestał dzwonić, zapewne poddając się w usiłowaniu wyciągnięcia mnie z łóżka.

Mimo, że trudno w to uwierzyć, po pięciu minutach od przegranej budzika, ogarnąłem się i wstałem. Potem, w akompaniamentach mruczenia i dziwnych, jeśli nie zaciekawionych, spojrzeń, ubrałem się i spakowałem do szkoły.
Drugi semestr oficjalnie rozpoczęty. Najbliższe dwa tygodnie zapowiadają się najgorzej ze wszystkich w tym roku szkolnym. Przełom semestrów zawsze oznacza walkę z zagrożeniami i poprawę ocen. 

- Witam wszystkich na dole. - powiedziałem głośno, pokonując ostatnie schody. Wszedłem do kuchni i tam zastałem mamę, Jessego oraz Yah.
Chwila! Mamę... Kaliyah... Jesse?! Co on tu robi? Przeważnie gdy schodzę na dół, muszę się wrócić i wyciągnąć go z łóżka.
Hmm.. może ma jakieś magiczne postanowienia noworoczne?
- Dzień dobry, Cory. Śniadanie do szkoły macie na stole. Lece do pracy. - oznajmiła mama.
Usiadłem obok Kaliyah i przez następne pół godziny słuchałem na zmianę o Tomie i Jessice. Pyszne śniadanie.


- Chwila. - stanąłem i wyjąłem z kieszeni paczkę papierosów.
- Cory! Drugi? - zapytała z wyrzutem siostra.
- Nadrabiam. Emma ma jakąś anty-tytoniową aurę. Przy niej nie chce mi się palić. - powiedziałem, odpalając papierosa. 
- I dobrze. - prychnęła dziewczyna. 


- Oj, daj mu spokój. - powiedział spokojnie Jesse, zwracając się do siostry.
- Wasze zdrowie, wasza sprawa. - powiedziała dziewczyna i ruszyła.
Reszta drogi do szkoły minęła w spokoju, co można zrozumieć jako brak doczepek ze strony Yah, która zajęła się rozmową telefoniczną ze swoim chyba-chłopakiem.
Tak szybko dorastają...
Gdy doszliśmy do ''naszego'' murku, usiadłem sobie, a zaraz obok mnie oklapł ciężko Jesse. Oboje zaciągnęliśmy się wyrobem tytoniowym, wsłuchując się w pisk, który dobiegł naszych uszu gdzieś z oddali.
- Hyh, Brittany idzie. - zaśmiał się Jesse.


Zawtórowałem mu i zacząłem czekać na rozwój sytuacji. Niestety nie było mi to dane, ponieważ zadzwonił dzwonek. Brittany zatrzymała się w połowie drogi do nas i zdziwiona spojrzała w stronę szkoły.
- Co ona pierwszy raz dzwonek słyszy? - zaśmiał się Jesse.
Brittany wzruszyła ramionami i podeszła do nas, a następnie przytuliła po kolei każdego z nas.
- Cześć, kochani!!!! - krzyknęła.
Jesse, podduszony przez Brittany, wypuścił na ziemię papierosa.
- Ej! Wisisz mi fajkę, wiedźmo! - oburzył się blondyn.
Brittany zaśmiała się głośno i pociągnęła Jessego za rękę w stronę szkoły. My, wzdychając, poczłapaliśmy za nimi. Po chwili dołączył do nas Stephen, Jessica oraz poznany wcześniej Erick. Blondynka i chłopak Brittany spojrzeli dziwnie na scenkę z biednym Jessem w roli głównej.
- Mam być zazdrosny/a? - zapytali równocześnie, po czym się oboje zaśmiali.
Ja ze Stephenem im zawtórowaliśmy i weszliśmy do budynku szkoły.

Nasza profesor angielskiego już czekała przed klasą, a uczniowie naszej klasy już powoli wchodzili do pomieszczenia. Szybko do nich dołączyliśmy.

- Corey, you know, that have you only F in my lessons? - spytała kobieta.
- Yes, i know. - odpowiedziałem, wzdychając głośno.
To nie tak, że ja nie umiem angielskiego. Lekcje z naszą panią są na poziomie bynajmniej Junior High School, co jest strasznie irytujące. Dlatego służą mi one głównie za ''okienko'' między zajęciami.
- I'm no demanding teacher... so from where your low notes? - zapytała zdziwiona.
- I'm lazy. - odpowiedziałem krótko.
- Translate me your ''lazy''. - kobieta nakreśliła w powietrzy cudzysłów.
- My English proffesor in my old Junior High School was very demanding and dedicated, so we used to hard work on our lessons and now this lessons are to... Uhm, too easy for me. That's all about my low notes, enough? - zapytałem na koniec.
- Yes. Now you make with me short dialogue about your... last time when u was in the restaurant. Say me all details about. - oznajmiła nauczycielka.
- Then i get any Excellents*? - zapytałem.
- Yes, a few for your pass. - oznajmiła kobieta.
- Jesus, okay... - westchnąłem, patrząc na Brittany w nadziei, że mi to pomorze. Ta tylko zakrywała ręką usta, aby nie było widać jej szerokiego uśmiechu. - Well, my last time when i was in the restaurant was about one month ago. I waited then for my friends, which went to se... clothes shop. - poprawiłem się szybko, patrząc ze śmiechem na Brittany. - This was one snack-bar. Cashier took my order, which was only starter, exactly fries. I pay him and after about five minutes i got my order back. Waiters service was very nice and my bill was too low like my notes in English with you. I mean that's all about my last time in the restaurant. - zakończyłem.
- What about look in the snack-bar? - zapytała nauczycielka, patrząc na mnie z uznaniem.
Uznaniem? Boże, przedszkolak by odpowiedział na takie pytanie...
- Like for one fast-food restaurant this was pretty nice. - powiedziałem.
- Nice. You got your Excellent and you pass. Congratulations for Cory, class. - powiedziała nauczycielka.
Klasa zaklaskała szybko a ja westchnąłem głośno i wróciłem do odpoczywania po ciężkim poranku. Hehe... Coooo!!!

_____________________________________________________________________

Mam nadzieję, że nie przesadziłem i da się to czytać. Wczoraj robiłem podwójny trening, ponieważ nie robiłem w piątek, a dzisiejsze pisanie przeplatałem uczeniem na historię :P
Nie ma lekko, mam nadzieję, że przy następnym rozdziale będę miał już wszystko zdane.
Może po fakcie, ale ostrzegam, że nie sprawdzony :D
To co? Do przeczytania? :) 

6 komentarzy:

  1. Lece do pracy. - Lecę ;)
    I tyle!
    Rozdział jak zwykle świetny, chyba pierwszy raz nie było w nim Emmy ;P
    A co do tego angielskiego... Nie rozumiem trochę, bo JEŻELI akcja rozgrywa się w Ameryce (chyba) to mówią po angielsku, tylko, ze piszesz po Polsku (to jest oczywiste), ale jeśli oni rozmawiali po angielsku na lekcji, to czy po protu chciałeś, żeby oni mówili po angielsku, czy źle rozumuje? Please, wytłumacz mi xd
    Pozdrawiam, jak zawsze głodna tfoih opowiadań xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację, ogólnie rzecz biorąc akcja rozgrywa się w Ameryce. Zgadza się, mówią po angielsku. Jednak musisz pamiętać, że tak samo jak my uczymy się polskiego oni uczą się też angielskiego z tym, że na "wyższym poziomie wtajemniczenia" (u nas lekcje polskiego są tylko tak nazwane bo gramatykę już opuszczamy w połowie gimnazjum i ja bym to chętnie nazwał ''literatura'')).

    Chciałem, żeby było ciekawiej przez ten fragment i żebyś ty jako czytelniczka mogła sobie wyobrazić to, jak oni do siebie mówią na co dzień i gdybyś nie czytała po polsku - jakby to było.

    No dobra tak na serio po prostu nie mogłem się zdecydować, z czego zagrożony może być Cory... ale przynajmniej macie gotowca dialog w temacie o jedzeniu :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hah, dziękuję za odpowiedź ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. W drugiej linijce powinno być 'naprawdę', a nie 'na prawdę' :)
    Ale poza tym oczywiście rozdział cudowny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tu też nic nie znalazłam blmlfgthd

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku! Dodając komentarz pamiętaj, że to, w jaki sposób się wyrażasz, jest Twoją wizytówką! :)